Archive for the ‘Inne problemy pupilów’ Category

Lęk przed hałasem – uspokajająca siła dłoni

Być może rozwiązanie problemów z lękami twojego psa drzemie ukryte w twoich dłoniach, mówi Linda Tellington-Jones, doradca behawioralny z Santa Fe w Nowym Meksyku, autorka The Tellington Touch, której system terapeutycznego masażu do­tykowego jest szeroko stosowany przez weterynarzy w prywatnej praktyce i w ogro­dach zoologicznych, a także przez właścicieli zwierząt.

Jej technika jest nie całkiem masażem ani akupresurą, a i sama autorka nie jest do końca pewna, na jakiej zasadzie to działa. „Ale działa cuda, niemal w każdym przypadku”, zapewnia.

Jest kilka chwytów, które stosujemy u psów z fobią dźwiękową. Najłatwiej za­cząć od dotykania uszu. Jedną ręką przytrzymujemy głowę psa, palcami drugiej rę­ki ujmujemy ucho pomiędzy kciuk i palec wskazujący. „Podstawowy ruch to delikat­ne przesuwanie palców od nasady ucha do jego koniuszka”, mówi Linda Tellington-Jones. „Powtarzaj ten ruch wielokrotnie, za każdym razem przesuwając nieco palce w inny rejon ucha”. Można też rysować palcami pojedyncze kółka u nasady ucha.

Sesje należy zacząć wtedy, gdy pies nie jest przestraszony, w ten sposób nie skojarzy sobie negatywnie dotyku z czynnikiem, który budzi w nim lęk. Każda po­winna trwać 5-10 minut. Ale jeśli psu to się spodoba, a ty akurat nie masz nic do roboty, nic nie stoi na przeszkodzie, by trwały dłużej.

„Taka sesja dotykowa uspokoi nawet najbardziej przestraszone zwierzę”, zapew­nia Linda Tellington-Jones.

Lęk przed hałasem – psy

Pozwól mu się ukryć. To normalne, że przestraszony pies stara się wcisnąć w mysią dziurę – miejsce, które wyda mu się odpowiednio zaciszne i bezpieczne. Próbuje się chować w łazience, pod wanną, a nawet w wannie, pod łóżkiem, stołem czy za fotelem. „Jeśli już pies znalazł sobie miejsce, w którym czuje się jako tako bezpiecznie, nie wyciągaj go stamtąd na siłę”, mówi dr John C. Wright, doktor nauk biologicznych, specjalista w dziedzinie behawioru zwierząt, wykła­dowca psychologii na Uniwersytecie Mercer w Macon, Georgia, wy­kładowca na Wydziale Nauk Weterynaryjnych w Atlancie.

Przygotuj kryjówkę. Znane są przypadki, kiedy psy wyrzucają z kuchennej szafki garnki i pokrywki, żeby się tam ukryć. Nie musisz posuwać się tak daleko, by oddać mu jedną z szafek, ale inne kryjów­ki możesz zagospodarować tak, żeby były dla niego wygodniejsze. „Chowa się pod łóżkiem? Zabierz stamtąd niepotrzebne graty i połóż kocyk”, sugeruje dr Wright. „Albo ustaw biurko tak, żeby mieściły się tam i twoje nogi, i pies”.

Albo postaw klatkę. Psy są zwykle spokojniejsze, jeśli mają swój własny, bezpieczny domek, zapewnia dr Robert K. Anderson, doktor nauk weterynaryjnych, honorowy dyrektor Kliniki Behawioru Zwie­rząt Wyższej Szkoły Weterynarii Uniwersytetu Minnesota w Min- neapolis St. Paul. „Specjalne klatki dla psów odgrywają rolę nory, w której chronią się dzikie psy”, mówi dr Anderson. „Dzięki własnej klatce pies czuje się bardziej pewnie i bezpiecznie”.

Przykrycie klatki kocem czy kawałkiem materiału sprawi, że bę­dzie się czuł jeszcze bezpieczniej. Należy jednak zostawić otwarte

drzwiczki, żeby nie czuł się uwięziony. „To bardzo ważne, żeby w środku było miło i przyjemnie, wyściel ją więc wygodnym kocy­kiem i włóż tam zabawki”, przypomina dr Anderson. „Nie zmuszaj go, żeby tam wchodził, bo wtedy będzie się bał jeszcze bardziej”.

Możesz go przykryć. Przykrycie kocem lub prześcieradłem może znacznie uspokoić przestraszonego psa, mówi dr Peter Borchelt, dy­plomowany doradca behawioralny, właściciel Poradni Behawioralnej dla Zwierząt w Brooklynie. Tylko upewnij się, czy koc nie przykrywa mu szczelnie nosa.

Okaż mu uczucie. Kiedy strzelające fajerwerki lub uderzenie pio­runa wprawią twojego ulubieńca w drżenie, łatwiej się uspokoi, gdy okażesz mu odrobinę uczucia. „Okaż mu trochę serdeczności w cza­sie burzy, tak jak okazałbyś ją przestraszonemu dziecku”, radzi dr Borchelt.

Nie przesadź jednak z tymi czułościami. Zbyt wiele głaskania i przytulania może przekonać psa, że następnym razem warto zrobić jeszcze większe przedstawienie. Parę ciepłych słów, kilka głaśnięć, to wszystko, czego mu potrzeba.

Stereo mniej denerwuje. „Czasami uspokajająco działa zagłu­szenie denerwującego dźwięku innym dźwiękiem”, mówi dr Shull. „W czasie burzy spróbuj włączyć jakiś sprzęt domowy, może odku­rzacz albo klimatyzację”.

Ach, Bach. „Uspokajająca muzyka o regularnym rytmie też może pomóc twojemu psu”, zapewnia dr Wright. „Koncerty Brandenbur­skie Bacha powinny podziałać kojąco”, sugeruje.

Jeśli musisz wyjść z domu, a prognoza jest burzowa albo sąsiedzi planują huczną zabawę, włącz taśmę lub płytę na stałe odtwarzanie, ustawiając średnią głośność.

Trzymaj nerwy na wodzy. Trudno jest uspokoić przestraszonego psa, jeśli sam masz włos zjeżony ze strachu. „Jeśli jesteś spięty i pod­skakujesz nerwowo przy każdym uderzeniu pioruna, to wpływ jaki wywierasz na psa, w żaden sposób nie jest uspokajający”, mówi dr Wright.

Rozbaw go. Najlepszym sposobem zapobiegania fobii dźwiękowej jest zabawa. Nie tylko w czasie burzy czy pokazu fajerwerków, mówi dr Mary Lee Nitschke, terapeutka behawioralna, wykładowca psy­chologii w Linfield College w Portland, Oregon. „Jeśli jest rozluźniony, nie może być spięty, więc uczy się, że właściwie nie ma się czego bać”, dodaje.

Zwróć się do terapeuty. Przy fobii dźwiękowej specjaliści poleca­ją ćwiczenia odczulające. Wprawdzie cała procedura jest skompliko­wana i wymaga sporo czasu i cierpliwości, ale rezultaty są wspaniałe, mówi dr Wright. „Trzy psy na cztery całkowicie pozbywają się lę­ków, jeśli przeprowadzić ją prawidłowo”, zapewnia. Zapytaj swojego weterynarza, gdzie najbliżej twojego miejsca zamieszkania znaj­dziesz fachową pomoc.

Leki z apteki. Przed hucznymi świętami weterynarz może zapisać twojemu psu leki uspokajające, które pomogą mu się odprężyć, na przykład acepromazynę czy buspiron.

Albo z natury. Zanim sięgniesz po środki farmakologiczne, spró­buj użyć naturalnych leków ziołowych, dostępnych bez recepty, które są bardzo skuteczne, zapewnia dr Nitschke.

Zaszyj się w głuszy. Są takie dni w roku, kiedy wiadomo, że bez fajerwerków się nie obejdzie. Skoro nie masz na to wpływu, to może weź sobie parę dni wolnego i zaszyj się z psem w leśnej głuszy, z da­leka od ludzi, sugeruje dr Shull. „Jemu takie wakacje z pewnością po­służą”.

Lęk przed hałasem

Czy w sylwestrowy wieczór cała twoja rodzina podziwia pokazy ogni sztucznych z wyjątkiem psa, ten bowiem siedzi skulony pod łóż­kiem, drżąc i śliniąc się ze strachu? Czy w czasie burzy trzęsie się on ze strachu, czy ucieka, głośno szczekając, na każdy głośniejszy huk?

Słuch u psów jest niesłychanie czułym zmysłem, stąd często zda­rzający się lęk przed hałasami.

„Znane są przypadki, kiedy pies na dźwięk grzmotu w panice wy­skakuje przez zamknięte okno, i tłukąc szybę spada kilka pięter w dół”, mówi dr Elizabeth A. Shull, docent neurologii, neurochirurgii i behawioru na Wydziale Medycyny Klinicznej Małych Zwierząt w Kolegium Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Tennessee w Knoxville. „Lęk przed głośnymi dźwiękami nie powinien być ni­gdy lekceważony”.

Głośne dźwięki mogą zaalarmować kota, ale nigdy nie wpadnie on w panikę, tak jak pies.

Kulenie – kiedy potrzebny jest lekarz

Psy i koty to zwierzęta z natury bardzo aktywne, toteż do nagłego kulenia do­chodzi najczęściej wskutek gwałtownych skoków i energicznych biegów, a przyczy­ną jest naciągnięcie mięśnia. Poważniejsze urazy zdarzają się rzadziej.

Poważniejszy uraz można podejrzewać w każdym przypadku, kiedy kulenie utrzymuje się dłużej niż dwa lub trzy dni. Wtedy przyczyną może być złamanie lub nawet postrzał śrutowy, nie zawsze łatwy do zauważenia. Pomoc lekarza weteryna­rii jest w takich przypadkach niezbędna, przypomina dr Steven Schrader, ortopeda, docent chirurgii małych zwierząt w Kolegium Medycyny Weterynaryjnej Stanowego Uniwersytetu Ohio w Columbus.

Warto dodać, że o ile u psów kulenie zdarza się bardzo często i na ogół nie jest objawem poważniejszego urazu, o tyle u kotów jest inaczej. Kuleją one rzadko i za­wsze można wtedy podejrzewać poważniejszą przyczynę. Kulejącego kota lepiej nie kurować domowymi sposobami, tylko od razu poprosić o pomoc lekarza wete­rynarii.

Prowizoryczny opatrunek można zrobić ze zrolo­wanej waty lub ligniny. Owijamy nią dokładnie kończynę i zabezpieczamy opatrunek bandażem.

Kulenie – psy i koty

Obejrzyj łapę. „Jeśli zwierzę nagle zaczęło kuleć, może to być spowodowane uszkodzeniem poduszki łapy”, mówi dr Ronald Stone, wykładowca chirurgii klinicznej na Wydziale Weterynarii Uniwersy­tetu Miami, Floryda, sekretarz American Association of Pet Industry Veterinarians. „Może to być skaleczenie, złamany pazur, cierń lub ka­wałek szkła wbity w poduszkę, utkwiony między palcami kamyczek lub nawet guma do żucia”.

Podstępne kolce. Kiedy obejrzysz łapę i zobaczysz, że przyczyną kulenia jest kolec lub kawałek szkła, tkwiący w poduszce, to możesz spróbować delikatnie go usunąć. Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że ostry zadzior tkwił głęboko, dziurawiąc naczynie krwionośne. Wtedy usunięcie go może spowodować silny krwotok, ostrzega dr Stone.

Unieruchom nogę. Gdy zachodzi podejrzenie, że noga może być złamana, to zanim zajmie się nią weterynarz, lepiej będzie ją unieru­chomić, radzi dr Stone. Najprostsze, prowizoryczne unieruchomienie można zrobić za pomocą gazety. Trzeba ją zrolować, przyciąć na dłu­gość nogi zwierzęcia, i delikatnie na nią nasunąć, przyklejając na kra­wędziach taśmą klejącą.

Inny prowizoryczny opatrunek, który unieruchomi kończynę, moż­na sporządzić z waty (mocno zbitej, w rolkach) albo ligniny. „Weź dużą rolkę waty, rozwiń ją i opakuj kończynę jak największą ilością waty, dobrze ją ugniatając. Następnie waciany opatrunek owiń dość gęsto plastrem – elastycznym lub zwykłym – tak, aby nie spadał. Ta­śma klejąca nie spełni tego zadania, bo słabo i krótko trzyma się wa­ty”, dodaje dr Stone.

Takie prowizoryczne łubki zapobiegną, choćby na krótko, dalszym uszkodzeniom kończyny. Ale jeśli nie masz pod ręką potrzebnych materiałów opatrunkowych albo nie wiesz dokładnie, jak powinieneś założyć opatrunek, nie trać czasu na próżno. I tak nie obejdzie się bez pomocy weterynarza, toteż bez zwłoki zorganizuj transport albo po­łóż zwierzę tak, aby uszkodzona kończyna nie była obciążona ani nie poruszała się, i szukaj fachowej pomocy.

Daj jej odpocząć. Jeśli nie udało się znaleźć widocznej przyczyny nagłego kulenia, na kilka dni zrezygnuj ze spacerów i pozwól zwie­rzęciu chodzić tylko tyle, ile samo zechce. Niekiedy wystarczy tylko taki odpoczynek, aby wszystko wróciło do normy i kulenie samoist­nie ustąpiło.

Zimne okłady. Jeśli podejrzewasz, że najbardziej prawdopodobną przyczyną kulenia jest naciągnięcie mięśnia, zastosuj zimne okłady przykładane na bolące miejsce. Zimny kompres zmniejsza opuchliznę i ból, zapewnia dr Wayne Wingfield, kierownik pogotowia przy Uni­wersyteckim Szpitalu Weterynaryjnym Stanowego Uniwersytetu Co­lorado w Fort Collins.

Jeśli w zamrażarce nie ma niczego, co nadawałoby się na gotowy kompres, weź garść kostek lodu albo nawet paczkę mrożonych wa­rzyw, owiń w ręcznik i tak przygotowany okład „przykładaj przez pięć do dziesięciu minut, przynajmniej cztery razy dziennie”, radzi dr Wingfield.

Jeśli, mimo okładów, kulenie nie minie po dwóch dniach, a podej­rzane miejsce jest bolesne, należy zwrócić się do lekarza, aby poszu­kał przyczyny, dodaje dr Wingfield.

A może ciepłe. Znaczną ulgę bolącej kończynie mogą przynieść ciepłe okłady. Nie powinny być one zbyt gorące, bo może dojść do poparzenia, lepiej więc nie wykorzystywać do tego poduszek elek­trycznych, ostrzega dr Wingfield. Najlepsze są rozgrzewające pakiety z żelem, które można dostać w aptekach. Pakiet podgrzewamy w ku­chence mikrofalowej, owijamy w ręcznik i przykładamy na bolącą ła­pę. Przed przyłożeniem zawsze trzeba sprawdzić, czy pakiet nie jest zbyt gorący.

„Dobry jest także termofor albo cokolwiek, co można wypełnić ciepłą wodą, byleby tylko nie była bardzo gorąca, i dało się przyłożyć do obolałego miejsca”, kończy dr Wingfield.

Aby nie doszło do oparzenia, zawsze trzeba gorący okład owinąć w dość gruby ręcznik.

Koty

Szukaj śladów walki. Koty odznaczają się bardzo silnym instynk­tem terytorialnym, jeszcze silniejszym niż psy, toteż często wdają się w bójki z sąsiadami.

Po takiej walce nierzadko wracają do domu poranione i kulejące, mówi dr Robert J. Murtaugh, docent wydziału lekarskiego w Kole­gium Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Tufta w North Grafton, Massachusetts. Obejrzyj kota dokładnie, bo rany od ukąszeń by­wają bardzo głębokie i łatwo ulegają zakażeniom. Jeśli znajdziesz ślad ukąszenia, przemyj go starannie ciepłą wodą i mydłem.

Kule z włosa – koty

Parafinowy poślizg. Kiedy tylko kot zacznie pokasływać, podaj mu ‚/4 łyżeczki parafiny. Na takim poślizgu kłęby włosa łatwiej prze­suną się w dół przewodu pokarmowego i zostaną wydalone, mówi dr Lynda Bond, lekarka weterynarii z prywatną praktyką w Cape Eliza­beth w Maine, prowadząca cotygodniowy program o domowych zwierzętach w jednej ze stacji telewizyjnych w Portland. Jeśli twój kot nie lubi smaku parafiny, wykorzystaj jego zamiłowanie do czysto­ści i posmaruj nią jego przednią łapę. „Zgodnie ze swoją kocią natu­rą, smakuje mu czy nie, wyliże ją starannie”, zapewnia dr Bond. Pa­rafinę podawaj raz dziennie przez cztery dni.

Środki bardziej smakowite. W sklepach z artykułami dla zwie­rząt można też kupić parafinę, której smak bardzo kotom odpowiada, na przykład Laxatone lub Petromalt. „Jeden z moich kotów tak bar­dzo lubił swoje lekarstwa na kulki z włosa, że stale rozglądał się za buteleczkami”, opowiada dr Hickey.

Posmaruj masłem. Jednym z najlepszych sposobów na pozbycie się kłębów włosa z kociego żołądka jest masło, mówi dr James B. Dalley, profesor weterynarii małych zwierząt na Wydziale Weteryna­rii Stanowego Uniwersytetu Michigan w East Lansing. „Masło nie tylko daje naturalny poślizg, ale także pobudza pęcherzyk żółciowy do zwiększonego wydzielania żółci i działa lekko rozwalniająco”, za­pewnia. To ułatwia i przyspiesza wydalanie kulek z włosa z przewo­du pokarmowego. Zaleca podawanie po ‚/2 łyżeczki masła raz dzien­nie przez tydzień. Nie należy dawać ani więcej masła, ani częściej, chyba że chcemy mieć do czynienia nie z kulkami z włosa, a z kulka­mi masła.

Wymieć błonnikiem. „Czasami wystarczy zmienić kotu karmę na zawierającą więcej błonnika, by szybko pozbyć się problemu”, radzi dr Martin J. Fettman, doktor medycyny weterynaryjnej i nauk przy­rodniczych, profesor patologii i żywienia w Kolegium Medycyny Weterynaryjnej i Nauk Biomedycznych Stanowego Uniwersytetu Colorado w Fort Collins. Kupując nową karmę wybieraj takie, które za­wierają od 3,5 do 10% błonnika. Zawartość błonnika w karmie jest wyszczególniona na etykiecie.

Wypędź pchły. Zapchlony kot wylizuje się bardziej zawzięcie i połyka wtedy więcej włosa, zauważa dr Hickey. „Zastosuj skuteczną metodę odpchlenia kota, a razem z pchłami pozbędziesz się także ku­lek z włosa w jego żołądku”, zapewnia.

Szczotka czyni cuda. Codzienne czesanie i szczotkowanie futra może zdziałać cuda przy zapobieganiu tworzenia się kulek z włosa w kocim żołądku, mówi dr Gary Beard, dziekan Kolegium Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Auburn, Alabama.

„Liniejące koty gubią setki włosów dziennie, zwłaszcza wiosną i jesienią. Jeśli będziesz je starannie wyczesywał, kot nie połknie ich tak dużo”, zapewnia.

Zbierz je do końca. Na koniec czesania przetrzyj kota wilgotną ściereczką, zbierając z jego futra martwe włosy, które pozostawiła szczotka czy grzebień, radzi dr Dalley.

Zajmij go czymś. „Niektóre koty odznaczają się wielkim zamiło­waniem do lizania – nigdy im dość toalety”, mówi dr Fettman. Nad­mierne zajmowanie się sobą może być spowodowane stresem. Aby skutecznie odwrócić uwagę kota od zajmowania się wyłącznie sobą należy więcej się nim zajmować i częściej się z nim bawić. „Jeśli dasz mu jakieś rozładowujące energię zajęcia, będzie miał mniej cza­su i zapału do zajmowania się swoim futrem, więc problem z tworze­niem się kulek z włosa będzie mniejszy”, zapewnia.

Kule z włosa

Trudno jest znaleźć zwierzęta bardziej dbałe o toaletę niż koty. Mogą godzinami wylizywać każdy kawałeczek swego ciała, a kiedy wreszcie skończą, zaczynają od nowa. Nie zwracają przy tym uwagi na to, że połykają część wylizanych włosów – to również należy do rytuału pielęgnacji.

Zdarza się jednak, że połknięty włos, zamiast przemierzyć swo­bodnie całą drogę przewodu pokarmowego, by na koniec być wyda­lony wraz z kałem, gromadzi się w żołądku. W miarę, jak włosa przy­bywa, tworzy się z niego kłąb. Kot pokasłuje i czka, próbując go zwymiotować.

Choć jego wysiłki nie wyglądają zbyt przyjemnie, kule z włosa rzadko stanowią poważny problem. „Większości kotów zdarza się mieć w żołądku od czasu do czasu kule z włosa, ale zwykle wszystko kończy się dobrze”, mówi dr Charles W. Hickey, weterynarz z pry­watną praktyką w Richmond, Virginia.

Krwawienia – kiedy potrzebny jest lekarz

Większość skaleczeń i zadrapań można bez trudu opatrzyć w domu. Ale gdy ra­na jest głęboka, a krwawienie silne, bezpieczniej będzie skorzystać z fachowej po­mocy.

Głębokie rany, przy których uszkodzone są także mięśnie i ścięgna, a nie tylko wierzchnie warstwy skóry, często prowadzą do znacznej utraty krwi. Łatwiej też ule­gają zakażeniom. Przy głębokich i rozległych ranach potrzebne może być znieczu­lenie i szycie, a niekiedy nawet i przetoczenie krwi, zastrzega dr Wayne Wingfield, kierownik pogotowia przy Uniwersyteckim Szpitalu Weterynaryjnym Stanowego Uniwersytetu Colorado w Fort Collins.

Czasem zdarza się, że krwawienie – choć niewidoczne – to jednak ma miejsce. Takie wewnętrzne krwawienia, wywołane głębokim zranieniem, są szczególnie nie­bezpieczne. Zwierzę może stracić znaczną ilość krwi, zanim ktokolwiek to spostrze­że – a wtedy może być już za późno na pomoc.

Objawy, które wskazują na wewnętrzne krwawienie, to obecność krwi w wymio­tach lub w moczu, jasnoróżowe lub wręcz białe zabarwienie dziąseł i apatia. Doktor Wingfield przestrzega, aby takich objawów nie lekceważyć. Gdy tylko podejrze­wasz, że rana jest poważna, a zwykle tak jest, pomoc lekarska potrzebna jest jak najszybciej.

Krwawienia – psy i koty

Uciśnij ranę. W przypadku każdego zranienia „pierwsze, co nale­ży zrobić, to powstrzymać krwawienie”, zaleca dr William D. Fort­ney, docent medycyny małych zwierząt na Wydziale Badań Klinicz­nych Kolegium Medycyny Weterynaryjnej Stanowego Uniwersytetu Kansas w Manhattan.

Przyłóż do rany chusteczkę, ręcznik lub kawałek płótna i dość mocno uciskaj. Małą ranę wystarczy uciskać kciukiem, większą – ca­łą dłonią, radzi dr Fortney. Krwawienie powinno znacznie osłabnąć już po kilku minutach.

A gdy trzeba – tętnicę. Gdy krwawienie jest silne, uciskanie sa­mej rany może okazać się niewystarczające. W takim przypadku uci­skać trzeba tętnicę, mówi dr Wayne Wingfield, kierownik pogotowia przy Uniwersyteckim Szpitalu Weterynaryjnym Stanowego Uniwer­sytetu Colorado w Fort Collins.

Zarówno u psów, jak i u kotów opisano trzy główne punkty, któ­rych uciskanie hamuje krwawienie.

  • Wewnętrzna strona górnego odcinka przedniej nogi (ramienia): ucisk w tym miejscu pozwala zahamować krwawienie z kończy­ny przedniej.
  • Wewnętrzna strona górnego odcinka tylnej nogi (uda): uciskanie tego miejsca pomaga zahamować krwawienie z kończyny tylnej.
  • Spodnia strona nasady ogona: uciskanie w tym miejscu hamuje krwawienie z ogona.

Ostrożnie z zaciskaniem. „Nie raz już zdarzyło się, że kończyny nie dało się uratować, bo uciskowy opatrunek zbyt długo odcinał do­pływ krwi”, ostrzega dr Fortney.

Wystrzyż ranę. Kiedy już krwawienie zostało opanowane, dobrze jest wystrzyc starannie okolice rany za pomocą nożyczek lub ma­szynki elektrycznej, radzi dr Wingfield. Jego zdaniem ułatwi to utrzy­manie rany w czystości i może przyspieszyć gojenie. Ponadto niektó­rzy weterynarze zalecają posmarowanie rany rozpuszczalnym w wo­dzie żelem.

Myśl o swoim bezpieczeństwie. Zwierzę zranione jest także prze­straszone. Jeśli zachodzi najmniejsza obawa, że przy udzielaniu pierwszej pomocy możesz zostać ugryziony, to „najrozsądniej będzie zacząć od założenia kagańca”, przypomina dr D. J. Krahwinkel Jr., profesor i dyrektor Wydziału Medycyny Klinicznej Małych Zwierząt w Kolegium Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Tennessee w Knoxville.

Jeśli pod ręką nie ma kagańca, można go zrobić z kawałka gazy, linki lub nawet z pończochy. Owinąwszy mocno pysk zwierzęcia, oba końce należy przewiązać i zawiązać za uszami. Jeśli jednak zwierzak zaczyna wymiotować lub z trudem chwytać oddech, zaimprowizowa­ny kaganiec trzeba bezzwłocznie zdjąć.

Gdy trzeba – opakuj. Gdy opatrzenia wymaga kot lub pies tak mały, że nie sposób założyć mu kagańca, trzeba dla własnego bezpie­czeństwa owinąć go w powłoczkę od poduszki, ręcznik albo przeście­radło, zanim zabierzesz się za opatrywanie rany, radzi dr C. B. Chastain, dziekan do spraw naukowych i profesor medycyny weterynaryjnej i chirurgii w Kolegium Medycyny Weterynaryjnej Uniwersyte­tu Missouri w Columbia. Tylko nie zapakuj go zbyt ciasno ani nie trzymaj zbyt długo, bo możesz go niechcący przydusić.

Zabandażuj ranę. Jeśli krwawienie nie ustąpiło po uciśnięciu ra­ny, trzeba ją zabandażować, aby je ograniczyć. Opatrunek nie powi­nien być zbyt ciasny, a jeśli szybko przesiąknie krwią, nie należy go zdejmować.

„Zdjęcie opatrunku zniszczy tworzący się właśnie skrzep”, wyja­śnia dr Susan E. Anderson, pracowniczka ambulatorium przy Wy­dziale Weterynarii Małych Zwierząt Kolegium Medycyny Weteryna­ryjnej Uniwersytetu Floryda w Gainesville. Zamiast zdejmować opa­trunek, dołóż jeszcze jedną warstwę. Gdy krwawienie mimo to nie ustępuje, najbezpieczniej będzie zwrócić się do weterynarza, zaleca dr Anderson.

Oczyść ją starannie. Największym niebezpieczeństwem przy zra­nieniach nie jest krwawienie, ale późniejsze zakażenia rany. Aby im zapobiec, ranę trzeba bardzo starannie oczyścić, podkreśla dr Krahwinkel.

Gdy rana jest świeża, powinno się ją przemywać przez przynaj­mniej pięć minut strumieniem czystej wody o temperaturze pokojo­wej. W przypadku starszych ran wskazane jest przemycie jej odkaża­jącym mydłem albo zastosowanie jednego z przeciwbakteryjnie dzia­łających płynów, jakie dostępne są w aptekach bez recepty, mówi dr Wingfield.

Zabezpiecz maścią. Gdy rana jest już dokładnie przemyta, warto zabezpieczyć ją jeszcze maścią, zawierającą antybiotyk. Niektóre z nich dostać można bez recepty. Maść taka zapobiegnie zakażeniu, nie dopuszczając do rozwoju bakterii, które mogły pozostać na ranie, dodaje dr Krahwinkel.

Załóż stały opatrunek. Aby zabezpieczyć ranę przed późniejszym zanieczyszczeniem, najlepiej założyć stały opatrunek z gazy. Należy tylko pamiętać, aby nie zakładać go zbyt mocno, żeby nie przeszka­dzał w swobodnym krążeniu krwi, przypomina dr Krahwinkel.

Taki opatrunek trzeba codziennie zdjąć i przemyć gojącą się ranę wodą o temperaturze pokojowej, następnie posmarować maścią z an­tybiotykiem i ranę ponownie opatrzyć.

Skarpetę na łapkę. Skaleczenia poduszek łap mocno krwawią, ale rzadko bywają groźne, uspokaja dr Krahwinkel. Założenie na łapkę czystej, bawełnianej skarpetki zabezpieczy ranę przed zakażeniem, a podłogi przed krwawymi śladami do czasu zagojenia.

Kot na drzewie – część dalsza

Nie miotaj się pod drzewem. To, że kot siedzi na drzewie, nie musi wcale oznaczać, że potrzebuje twojej pomocy. Prawdopodobnie znacznie bardziej odpowiadałoby mu, gdybyś sobie poszedł, zamiast błagać go, żeby zszedł. „Zostaw mu trochę miejsca na własne decy­zje”, radzi dr Landsberg.

Daj mu czas do namysłu. Choć nie można wykluczyć, że kot rze­czywiście nie potrafi zejść z drzewa, jest spora szansa, że akurat nie widzi w danym momencie żadnego powodu, aby to zrobić, mówi

Steve Bell, pracownik techniczny pogotowia dla zwierząt w Scarborough, Ontario. „Większość kotów znakomicie radzi sobie z zejściem z drzewa”, zapewnia.

Według niego należy zostawić kotu jeden dzień na podjęcie decy­zji. Chyba, że kot jest ranny albo ma przypiętą smycz, na której może się powiesić, wtedy trzeba interweniować szybciej, albo robi się ciemno, a w nocy kot może zostać zaatakowany na przykład przez szopa albo inne dzikie zwierzę, ostrzega.

Pobudź łakomstwo. Na drzewie kot też robi się głodny. Umiesz­czenie paru smakołyków, tak żeby mógł je widzieć, a co ważniejsze wywąchać, może skłonić go do pospiesznego opuszczenia pozycji na wysokościach, mówi dr Landsberg.

Podejmij wyprawę ratunkową. „Jeśli twój kot jest ranny albo zbyt przerażony, by samodzielnie zejść z drzewa, najprościej jest wejść tam po niego”, radzi Todd Spencer, przewodniczący Wildlife Removal and Prevention Services w Toronto.

Gdy drzewo ma zbyt cienkie gałęzie, należy użyć drabiny, przy czym wyciągana drabina jest lepsza niż zwykła.

Zabezpiecz się. Odmawiający zejścia z drzewa kot często jest przerażony, a niejeden człowiek został dotkliwie podrapany przez przerażonego kota. „Pamiętaj o nałożeniu grubej kurtki i mocnych rę­kawic, zanim wyruszysz na akcję”, przypomina Steve Bell.

Łap za szyję. Ściągając kota z drzewa najlepiej schwycić go za skórę na karku. W ten sam sposób kocica przenosi małe kocięta. Większość kotów po takim chwycie bardzo się uspokaja i spokojnie pozwala znieść się na dół.

Oblicz każde posunięcie. Kiedy już zdecydowałeś się ściągać kota z drzewa pamiętaj, że być może masz tylko jedną szansę na to, żeby go złapać, zanim wdrapie się wyżej, ostrzega Steve Bell. „Tak oblicz swoje posunięcia, żeby nie chybić”.

Zadzwoń po straż. Kiedy kot przez cały dzień siedzi na drzewie i nic nie wskazuje na to, żeby zamierzał z niego zejść, a ty nie czujesz się na siłach, aby go ściągać samodzielnie, to chyba pora na telefon po fachową pomoc. Zapewne lokalna straż pożarna albo towarzystwo opieki nad zwierzętami będą mogły ci pomóc. „Oni wiedzą, co mają robić, i są w stanie zdjąć kota z dowolnie wysokiego drzewa zaledwie w kilka minut”, zapewnia Todd Spencer.

Odpowiednie numery telefonów znajdziesz w książce telefonicz­nej, możesz też zapytać o nie swojego weterynarza.

Skonstruuj drabinkę. Gdy twój kot stale utyka na tym samym drzewie, ułatwisz i jemu, i sobie życie, przytwierdzając tam parę szczebelków, sugeruje Steve Bell. Będzie mu wtedy dużo łatwiej schodzić.

Zablokuj dostęp. Jeśli twój kot ma problemy tylko z jednym drze­wem w okolicy, utrudnij mu wspinanie się na to właśnie drzewo. Ogrodź je wysokim, metalowym ogrodzeniem albo otocz do odpo­wiedniej wysokości taśmą, jakiej używasz do odstraszania wiewió­rek, sugeruje dr Landsberg.

Ważne, by osłona była na tyle wysoka, żeby kot nie mógł jej poko­nać nawet z rozbiegu.

Huknij ogniście. Innym, niezłym sposobem na zniechęcenie kota do wspinaczki na określone drzewo jest użycie tej samej wybuchowej zabawki, która uświetnia przyjęcia w okresie Bożego Narodzenia. Walec posiada dwa sznurki. Jeden przymocuj do drzewa, drugi trzy­maj w ręku, usadowiwszy się niedaleko. Natychmiast, jak tylko kot położy pierwszą łapę na pniu drzewa, pociągnij za sznurek, radzi dr Peter Borchelt, dyplomowany doradca behawioralny, właściciel Po­radni Behawioralnej dla Zwierząt w Brooklynie. Huk i błysk powin­ny szybko przekonać twojego pupila, że wspinanie się na to akurat drzewo jest wyjątkowo kiepskim pomysłem, zapewnia.

Pokaż mu, jak to się robi. „Możecie mi wierzyć albo nie, ale kota można nauczyć schodzenia z drzewa”, mówi dr Borchelt.

  1. Najpierw posadź kota na drzewie, około dwa metry nad ziemią. Nie powinien mieć problemów z zeskoczeniem z takiej wysoko­ści. Potem posadź go wyżej, powiedzmy na wysokości trzech metrów. Może być lekko przestraszony, ale nie powinien mieć większych problemów z zejściem w dół.
  2. Używając drabiny, wsadzaj go wyżej i wyżej, dochodząc do czterech, pięciu metrów, aż dojdziesz do wysokości, która go mocno przestraszy.
  3. Jeśli nie będzie chciał zejść, zdejmij go i posadź niżej, najlepiej na takiej wysokości, z której schodził bez problemów. Powtarzaj ćwiczenie wielokrotnie, aż kot nabierze pewności siebie, potem posadź go znowu wyżej, tym razem nie powinien już mieć kło­potów ze schodzeniem, bo wysokość, z której będzie musiał zejść, przestanie robić na nim wrażenie.

„Być może będziesz musiał powtarzać to ćwiczenie po kilka razy dziennie, przez kilka tygodni, ale w końcu twój kot nauczy się scho­dzić z każdego drzewa”, zapewnia dr Borchelt.