Archive for the ‘Inne problemy pupilów’ Category

Kot na drzewie

Jednym z ulubionych zajęć kotów jest wspinanie się na drzewa, czy to w pogoni za ptakiem, czy w ucieczce przed psem, czy, ot tak, z czystej radości życia.

Problem w tym, że choć koty znakomicie się wspinają, to znacznie gorzej wychodzi im schodzenie w dół, mówi dr Gary Landsberg, le­karz weterynarii, specjalizujący się w zachowaniu zwierząt, prowa­dzący prywatną praktykę w Thornhill w Ontario. Czasami odmawiają zejścia na dół, bo zwyczajnie boją się upadku. Albo wprawia je w po­mieszanie zbiegowisko pod drzewem, gdzie dwadzieścia osób miota się, wykrzykując „Chodź tu kotku”.

Kot, który zbyt długo odmawia zejścia na dół, łatwo może się od­wodnić, ostrzega dr Landsberg. Czasami koty zasypiają i spadają w dół, robiąc sobie poważną krzywdę.

Niżej specjaliści radzą, jak sprowadzić kota na ziemię i jak zapo­biec, żeby nie wspiął się jeszcze wyżej.

Koprofagia – kiedy do weterynarza

Zjadanie odchodów jest raczej paskudnym nawykiem niż poważnym problemem zdrowotnym, ale w niektórych przypadkach może spowodować kłopoty.

Koty oddają się koprofagii niesłychanie rzadko. Ale kiedy to się zdarza, może świadczyć o obecności pasożytów, zapaleniu trzustki albo o białaczce, ostrzega dr Bonnie V. Beaver, szef personelu medycznego na Wydziale Chorób Małych Zwie­rząt w Wyższej Szkole Weterynarii Teksańskiego Uniwersytetu A&M. w College Station, autorka Feline Behavior: A Guide for Veterinarians. Kiedy więc przyłapiesz swojego kota na takiej uczcie, lepiej skontaktuj się z weterynarzem.

U psów mogą się pojawić problemy, gdy koneser połknie zbyt dużą porcję sma­kołyku z kociej kuwety, co może doprowadzić do zatkania jelit, mówi dr Katherine Houpt, wykładowca fizjologii, dyrektor Kliniki Behawioru Zwierzęcego Wyższej Szkoły Weterynarii Uniwersytetu Cornella w Ithaca, Nowy Jork.

Zjadając odchody pies może narazić się na infekcje pasożytnicze, wskutek któ­rych wystąpi utrata krwi oraz niedobory pokarmowe, przestrzega dr Houpt. Jeśli więc twój ulubieniec jest amatorem odchodów, a wystąpi u niego utrata masy ciała, należy go zaprowadzić do weterynarza.

Koprofagia – psy

Wzbogać dietę. Niektórzy weterynarze sądzą, że przyczyną koprofagii są braki witamin i minerałów w diecie psów. Dodawanie do po­siłków preparatu mineralno-witaminowego powinno, według dr Houpt, pomóc w rozwiązaniu problemu.

Usuwaj pokusy. Kiedy pies rozgląda się za małym co nieco, stoją­ca na podłodze kocia kuweta wręcz zaprasza do konsumpcji. Trzeba więc tak ustawić kuwetę, żeby kot miał do niej łatwy dostęp, a pies żadnego, na przykład za szafką, radzi dr Houpt.

Nieupoważnionym wstęp wzbroniony. Innym sposobem za­mknięcia psu drogi do kuwety jest zainstalowanie w drzwiach wiodą­cych do pomieszczenia, w którym ustawiliśmy kocią toaletę, uchyl­nych drzwiczek, na tyle małych, że przejdzie przez nie tylko kot.

Tylko dla szczupłych i zwinnych. W drzwiach, za którymi kryje się kocia toaleta, instalujemy haczyk lub łańcuch, tak że drzwi uchy­lają się tylko na tyle, żeby kot mógł wślizgnąć się do środka, sugeruje dr David Spiegel, doradca behawioralny, weterynarz z prywatną prak­tyką w Wilmington, Delaware.

Przykryj to. Jeśli nie masz ochoty na pułapki w drzwiach czy cho­wanie kociej kuwety, kup kuwetę zakrywaną, radzi dr Houpt. Są to specjalne kuwety, odpowiadające wymiarom kota, z daszkiem i wej­ściem, w które pies się nie zmieści. Zwykle mają filtry węglowe, ni­welujące zapachy.

Albo przypraw. Psy nie lubią ostrych przypraw, można więc posy­pać odchody czy to w kuwecie czy na zewnątrz ostrą przyprawą, na przykład pieprzem cayenne, co zdecydowanie zmniejszy ich smakowitość. „Niektóre psy uczą się kojarzyć zapach przyprawy z paskud­nym dla nich smakiem”, zapewnia dr Houpt. Jeśli będziesz systema­tycznie przyprawiał na ostro zakazane smakołyki, jest spora szansa, że po pewnym czasie pies całkowicie odzwyczai się od polowania po obiedzie na małe co nieco.

Zmiana smaku. Niektóre psy szczególnie gustują w zjadaniu wła­snych odchodów. Aby przerwać ten nawyk, niektórzy weterynarze zalecają dodawanie do posiłku środka o nazwie ForBid (w Polsce brak odpowiednika tego środka). Ten obojętny dla organizmu pro­szek sprawia, że odchody nabierają szczególnie odrażającego dla psów smaku.

Przy odrobinie szczęścia pies szybko skojarzy smak własnych od­chodów z wyjątkowo nieprzyjemnymi doznaniami smakowymi, mó­wi dr Spiegel. Jeśli po jakimś czasie powróci do dawnych nawyków, należy podać mu dawkę przypominającą, radzi. Ta metoda jest sku­teczna wobec wielu psów.

Patrol sanitarny. Jeśli twój pies obstaje przy swoich paskudnych upodobaniach, najlepszym sposobem jest dokładne sprzątanie po nim i po innych domowych zwierzętach, zanim wyruszy na ucztę, radzi dr Charles Abbate, weterynarz z prywatną praktyką w Warwick, Rhode Island.

Sygnały ostrzegawcze. A jeśli jest zatwardziałym recydywistą, weterynarz może zalecić używanie obroży z urządzeniem ostrzegaw­czym, sterowanym na odległość, które w stosownym momencie wy­daje dźwięki o wysokiej częstotliwości, mówi dr Spiegel.

Kiedy zacznie ucztować, uruchomienie takiego urządzenia może popsuć mu apetyt. Na niektóre psy takie „przypominające” urządze­nia działają znakomicie. Warto jednak za każdym razem pozytywnie wzmocnić lekcję, dając mu w nagrodę za zaniechanie uczty jakiś smakowity kąsek albo darząc go pełnymi entuzjazmu pieszczotami, radzi dr Spiegel.

Spacery tylko na smyczy. Żeby pomóc swojemu przyjacielowi w zwalczeniu złych nawyków wyprowadzaj go tylko na smyczy, na­wet jeśli idziecie na spacer po własnym ogrodzie. Za każdym razem, gdy przymierzy się do zjedzenia zakazanych delicji, stanowczo ścią­gnij smycz, jednocześnie mówiąc ostro „Nie”, doradza dr Spiegel.

„Obawa przed natychmiastową reprymendą będzie mu się odtąd kojarzyć z określonym zachowaniem, są więc spore szanse, że po­wstrzyma się przed zakazanym ucztowaniem w przyszłości”, zapew­nia dr Spiegel.

Znajdź mu zajęcie. U wielu psów złe nawyki pojawiają się, gdy mają za dużo wolnego czasu. Wprowadzenie do rozkładu dnia wspól­nych zabaw sprawi, że pies będzie zajęty czekaniem na nie, mówi dr Spiegel.

„Najlepiej poświęcić na to więcej czasu, 30-45 minut dziennie”, radzi. „Wielu właścicieli poświęca swoim psom raptem kilka minut dziennie, co im zdecydowanie nie wystarcza”.

Zmieniaj zabawki. Według dr Houpt warto często zmieniać psu zabawki, wtedy będzie nimi bardziej zainteresowany i będzie miał za­jęcie na dłużej. Niech to będzie na przykład piłeczka tenisowa w po­niedziałek, smakowita kość we wtorek, sznurkowy węzełek w środę, itd. Im bardziej będzie zajęty, tym mniej czasu poświęci na głupstwa.

Ogranicz zamknięcie. Wielu weterynarzy zaleca zamykanie psa w klatce przy nauce zachowywania czystości w domu. Bardzo ważne jest jednak odpowiednio częste wypuszczanie psa, by mógł załatwić swoje potrzeby fizjologiczne poza klatką. Inaczej może nabrać pa­skudnych nawyków, starając się oczyścić miejsce, w którym stale przebywa.

Koprofagia

Wiedziałeś wprawdzie, że twój podopieczny jest strasznym żarło­kiem, ale jak mógł upaść tak nisko? Śniadanie z kociej kuwety? Och, fe!

Nikt nie wie dlaczego, ale wiele psów wyrabia sobie paskudny na­wyk zjadania odchodów, co weterynarze określają, tyleż grzecznie co uczenie, pochodzącym z greki terminem koprofagia. Z nawykiem tym, kiedy się już pojawi, niełatwo sobie poradzić.

Weterynarze przypuszczają, że niektóre psy zaczynają zjadać od­chody – swoje własne lub cudze – z nudów, albo dlatego, że w ich diecie brakuje jakichś składników odżywczych. Innym przypada do gustu ten smak, mówi dr Katherine Houpt, wykładowca fizjologii, dyrektor Kliniki Behawioru Zwierzęcego Wyższej Szkoły Weteryna­rii Uniwersytetu Cornella w Ithaca, Nowy Jork.

Koty są wolne od tego nawyku zapewne dlatego, że są znacznie bardziej wybredne niż psy.

„Większość psów robi to od czasu do czasu”, dodaje dr Carol McConnell, weterynarz z prywatną praktyką w Wilmington, Delawa­re. „To dosyć powszechne zjawisko”.

Koprofagia może być przyczyną wielu poważnych chorób, trzeba więc w miarę możliwości zniechęcić psa do tych, dosyć w końcu obrzydliwych, uczt.

Kopanie – koty

Sprzątaj często. Jeśli ostatnio nie czyściłeś kociej kuwety, to nie dziw się, że kot mógł wykopać kilka roślin, przygotowując sobie nowe, schludne miejsce, mówi dr Forthman. Znający się na rzeczy radzą, aby kuwetę czyścić przynajmniej raz dziennie, a żwirek zmie­niać w niej chociaż raz w tygodniu. Do żwirku dobrze jest dodać tro­chę sody oczyszczonej, która pochłania zapachy, mogące zniechęcać kota do ponownego skorzystania z kuwety.

Nie każ szukać daleko. „Gdy kot jest w potrzebie, a kuweta dale­ko, to chętnie skorzysta z najbliższej doniczki lub grządki – z wielką szkodą dla roślin”, ostrzega dr Forthman. Proponuje więc, aby w większym domu kuwety znajdowały się na każdym piętrze, po jed­nej na każde zwierzę, gdy kotów jest więcej. „Dzięki temu bez trudu znajdą kuwetę, gdy tylko jej potrzebują”.

Mylące podobieństwo. Kiedy żwirek w kuwecie przypomina ko­lorem i konsystencją ziemię ogrodową, to kot może przestać odróż­niać kuwetę od grządki. Dr Forthman radzi, aby wybrać żwirek wy­raźnie różniący się od ziemi do kwiatów.

Kopanie – psy

Zajmij mu łapy. „Pies zmęczony po spacerze ma mniejszą chęć do kopania, bo miał już okazję wyładować swoją energię”, zapewnia dr Forthman. Jej zdaniem najmniej, czego potrzebuje pies, to co­dzienny półgodzinny spacer. „Podczas spaceru wymyślaj mu jak naj­więcej zabaw, a szybko przekonasz się, że jego pasja do kopania znacznie osłabła”, przekonuje.

Zadbaj o chłodek. Gdy pies ze szczególną ochotą oddaje się ko­paniu podczas letnich miesięcy, to może on poszukiwać chłodnego miejsca na odpoczynek, mówi dr Patricia McConnell, specjalistka od zachowania zwierząt, adiunkt na Wydziale Zoologii Uniwersytetu Wisconsin w Madison. „Ziemia jest doskonałym izolatorem – psy wiedzą o tym instynktownie i dlatego tak chętnie kopią doły, w któ­rych mogą leżeć w gorące dni”.

Gdy tylko wykopany dół zagrzeje się, pies pogłębia go albo kopie nowy, rujnując spory kawałek terenu.

Jeśli nie chcesz dopuścić do tego, aby twój ogród wyglądał jak po­le minowe, pozwól psu schronić się w chłodnym wnętrzu domu i pil­nuj, aby jego miska była zawsze pełna wody. Gdy pozostaje w ogro­dzie, musi mieć w nim schronienie w chłodniejszym, zacienionym miejscu, takim jak zadaszona weranda lub dające dużo cienia drzewo liściaste.

Albo o ciepło. Latem pies kopie doły, aby znaleźć trochę chłodu, zimą może robić to samo, żeby się ogrzać. „Izolacyjne właściwości ziemi działają i w tym przypadku”, wyjaśnia dr McConnell. Kiedy jest naprawdę zimno, pies powinien być w domu. Jeśli to niemożliwe, musi mieć przynajmniej porządne, zadaszone schronienie, w którym będzie miał ciepło i przytulnie.

Sam kop bez świadków. Kiedy oddajesz się pracy w ogrodzie i pies widzi, jak kopiesz, może uznać, że to ciekawe zajęcie i spróbu­je potem kopać na własną łapę, mówi dr McConnell.

„Wiele psów lubi małpować zachowania właścicieli”. Toteż na­stępnym razem, gdy masz zamiar przekopać grządki, zrób to bez świadka, radzi.

Stawiaj płotki. „Rzeczy oczywiste najtrudniej przychodzą nam do głowy, a przecież najprościej będzie ogrodzić tę część ogrodu, którą chcemy zabezpieczyć przed zniszczeniami”, proponuje Chip Golden, właściciel ośrodka szkolenia psów Golden Canine Training w Colum­bus, Ohio.

Dopilnuj tylko, aby ogrodzenie było odpowiednio wysokie, żeby pies nie mógł go przeskoczyć, nawet gdy bardzo tego zechce. Najlep­sza – i stosunkowo tania – będzie druciana siatka, rozpięta na moc­nych, głęboko wkopanych słupkach.

Takie proste zabezpieczenia nie przydadzą się na wiele, gdy pies kopie po to, żeby wydostać się z zamknięcia, ostrzega dr Forthman. Wówczas siatka musi być nie tylko wysoka i mocna, ale trzeba ją jeszcze wkopać na metr lub więcej w ziemię. Zapytaj bardziej do­świadczonych osób, jak się do tego zabrać.

Straci chęć. Jednym z powodów niemożliwych do opanowania prób wykopania się z każdego ogrodzenia jest chęć zdobycia partne­ra, dodaje dr Suzanne Hetts, dyplomowana konsultantka behawioral­na z Littleton w Colorado. W takich przypadkach kastracja psa lub sterylizacja suki jest jedynym wyjściem.

Zakryj pokusę. Rozłożenie mat w miejscu, w którym pies z upodobaniem kopie, i zabezpieczenie ich brzegów cegłami to pro­sty sposób, aby mu to uniemożliwić, radzi dr Hetts. Zamiast maty czy innego materiału można położyć płasko gęstą siatkę. Nie wygląda to najpiękniej, ale, jak mówi dr Hetts, „chodzi tylko o to, aby na pewien czas uniemożliwić psu kopanie. Niebawem zapomni on o tym miej­scu, a wtedy będziesz mógł usunąć szpecącą ogród płachtę”.

Reaguj natychmiast. Przy najbliższej okazji, gdy nakryjesz psa na kopaniu w ogrodzie, wyraź swą dezaprobatę, krzycząc głośno i ostro „Nie wolno!”, a gdy to nie pomaga, klaśnij mocno w dłonie, uderz w gong – spróbuj go postraszyć jakimkolwiek niecodziennym dźwię­kiem. Szczególnie upartym psom trzeba będzie urządzić nagły prysz­nic z węża ogrodowego lub choćby konewki.

Odciągnij go od złego. Kiedy pies zareaguje na twoje zachowanie i przestanie kopać, nagródź go niezwłocznie. Potem skieruj jego zain­teresowanie na coś innego, rozpoczynając zabawę lub dając ulubioną zabawkę, uzupełnia dr Hetts. „W ten sposób nauczy się, że są jeszcze inne rozrywki, a nie tylko kopanie”, zapewnia dr Hetts.

Daj mu jamę na własność. Znawcy ostrzegają, że u niektórych psów potrzeba kopania jest tak silna, że nie da się ich w żaden sposób od niego oduczyć. „W takim przypadku lepiej się poddać i nie konty­nuować wojny, w której nie ma szans na zwycięstwo”, przyznaje dr McConnell.

Radzi ona, aby w tej sytuacji urządzić dla obsesyjnego kopacza specjalną strefę kopania, w której będzie się mógł do woli oddawać ulubionemu zajęciu – zacieniony kawałek gruntu o wymiarach kilku metrów kwadratowych. Skop ten kawałek, gdy pies się temu przyglą­da, a gdy ziemia jest zbyt ciężka, dosyp tam kilka wiader piasku. Na­stępnie zakop kilka ulubionych zabawek i zachęcaj go do kopania – i niech robi to tak długo, jak mu się będzie chciało.

„Być może będziesz musiał pokopać trochę sam, własnymi rękami. Sąsiedzi mogą pomyśleć wprawdzie, że całkiem zwariowałeś, ale cóż… Zachęcaj go i chwal, zakopuj zabawki coraz głębiej, a wszystko z nadzieją, że następnym razem wystarczy komenda, aby kopał zaja­dle w wyznaczonym miejscu”, kończy dr McConnell.

Kołtuny – psy i koty

Trzymaj go sucho. Jeśli lekko spilśniona sierść złapie trochę wil­goci „drobne kołtuny pozbijają się w większe w takim tempie, że kie­dy wyschną, nie poradzisz sobie z nimi”, mówi Kathe Barsotti, dy­plomowana fryzjerka psia, właścicielka salonów pielęgnacji Featherle Pet Care w Herndon i Sterling, Virginia.

Lepiej więc trzymaj go z daleka od wody, nawet od mokrej trawy, zanim go dokładnie nie rozczeszesz.

Pracuj paluszkami. Rozplątywanie kołtunów wymaga cierpliwo­ści, ale jest wykonalne. Zaczynając od końcówek, milimetr po mili­
metrze, aż dotrzesz do skóry, rozdzielaj kołtun najpierw na pół, po­tem każdy znowu na pół, i tak dalej, aż do skutku. Na koniec prze­czesz rozplątane włosy grzebieniem, radzi Hazel Christiansen.

Wyczesuj szczotką. Szczotka jest wspaniałym narzędziem walki z kołtunami, zapewnia Kathe Barsotti. Zaczynając od końcówek wło­sa, krótkimi, zdecydowanymi pociągnięciami szczotki wyczesuj deli­katnie kołtun, stopniowo docierając do skóry. Nie zaczynaj od razu zbyt głęboko, bo tylko mocniej splączesz sierść.

Kiedy dotrzesz już do skóry, przeczesz włos na całej długości szczotką, a na koniec użyj grzebienia. Jeśli grzebień napotka opór, rozplącz delikatnie pozostawiony kołtun.

Sięgnij po mąkę. Wystarczy lekko posypać oporny kołtun mączką kukurydzianą, a będzie łatwiejszy do rozplątania, radzi Kathe Barsot­ti. „To bardzo pomaga w rozdzielaniu włosa”, zapewnia. W razie po­trzeby można użyć jej więcej.

Albo po profesjonalne spraye. W sklepach z artykułami dla zwie­rząt można kupić rozmaite spraye, ułatwiające rozczesywanie skołtu­nionej sierści. Te, które zawierają lanolinę, pozwalają sierści łatwiej wyślizgiwać się z kołtuna, mówi Kathe Barsotti. Czesząc kota pamię­taj, aby upewnić się, że użyty specyfik jest dla kotów bezpieczny.

Czesz partiami. Jeśli twój podopieczny ma więcej niż jeden koł­tun, albo sam jest jednym wielkim kołtunem, najlepiej czesać go par­tiami. Linda A. Law, dyplomowana psia fryzjerka, kierowniczka Canine Clippers School of Pet Grooming w Dumfries, Yirginia, uważa,

że na jedno posiedzenie należy poświęcić nie więcej niż 10 minut. Potem zwierzęciu należy się porcja pieszczot i smakołyk. Następna porcja czesania dopiero za kilka godzin. „Spróbuj tę okropną proce­durę uczynić tak przyjemną, jak to tylko możliwe”, radzi.

Użyj nożyczek. Jeśli trafi ci się wyjątkowo oporny kołtun, zamiast rozdzielać go palcami, użyj nożyczek. Prowadź je równo w dół przez środek, radzi Hazel Christiansen.

W niektórych przypadkach najprościej jest wyciąć cały kołtun, mó­wi dr David T. Roen, lekarz weterynarii z prywatną praktyką w Clarkston, Waszyngton. „Często to najlepsza rzecz, jaką możemy zrobić dla dobra zwierzęcia”, zapewnia.

Delikatnie wsuń końce nożyczek między skórę a kołtun i ostrożnie je rozszerzaj, aby poluzować włos. Powtarzaj tę operację pod różny­mi kątami. Następnie zacznij wycinać go, odcinając po kilka włosów na raz. „W plątaninie włosa, walcząc jednocześnie z wyrywającym się zwierzęciem, bardzo łatwo przeciąć skórę, musisz więc bardzo uważać”, ostrzega.

Sklepy z artykułami dla zwierząt pełne są ostrych narzędzi do roz­cinania kołtunów, ale lepiej o nich zapomnieć. Nawet nożyczki mogą okazać się za ostre, przestrzega Kathe Barsotti. „Zbyt często spotyka­my zwierzęta z paskudnymi szramami na skórze, zadanymi im przez troskliwych właścicieli takimi narzędziami”.

Zawieź go do fryzjera. Profesjonalni fryzjerzy dysponują wiedzą i rozmaitymi narzędziami, za pomocą których przywrócą piękny wy­gląd twojemu podopiecznemu. Ale nawet najlepszy fryzjer czasami się poddaje, mówiąc, że poza ostrzyżeniem nic więcej nie da się zro­bić. „Często jest to jedyne humanitarne wyjście”, zapewnia Linda Law.

Lepiej zapobiegać niż walczyć. Kiedy w sierści twojego zwierzę­cia nie ma już śladu kołtunów, zapobiegaj powstawaniu nowych, co­dziennie go szczotkując, przypomina Kathe Barsotti. Staraj się, żeby szczotka docierała do skóry, a nie gładziła włos po wierzchu, dodaje. „Zbyt wielu właścicieli czesze tylko po wierzchu, pod spodem zosta­wiając kołtuny, a potem nie mogą zrozumieć, skąd się one wzięły”, mówi. Włos każdego zwierzęcia jest inny, należy więc zapytać profe­sjonalistów, jaka szczotka będzie najlepsza dla twojego.

Dla kondycji włosa. W utrzymaniu zdrowego, lśniącego włosa, bardzo pomoże regularne stosowanie odżywek, mówi Linda Law. Najlepiej nakładać je raz w tygodniu. Jak zawsze w przypadku kotów upewniwszy się najpierw, czy można je u nich bezpiecznie stosować.

Strzyżenie higieniczne. Najlepiej sprawdzonym sposobem zwal­czenia kołtunów jest zrobienie zwierzęciu krótkiej, higienicznej fryzurki, zapewnia Kathe Barsotti. „Na dłuższą metę najlepiej zapobie­gać powstawaniu kołtunów, niż potem walczyć z nimi”, mówi. „Krót­ka fryzura to najlepszy sposób zapobiegania”.

Kołtuny

Twój ulubieniec przypomina raczej szmatę do podłogi? Może jego sierść jest tak skołtuniona, że najchętniej wysłałbyś go do gręplarni, gdyby tylko była jakaś w okolicy?

Perspektywa zmierzenia się ze skołtunionym włosem to nic zabaw­nego. „Jeden kołtun mogą tworzyć setki splątanych włosów”, zapew­nia Hazel Christiansen, właścicielka salonu piękności dla zwierząt Blue Ribbon Pet Grooming w Lewiston, Idaho, przewodnicząca American Grooming Shop Association. „Wcale nie jest łatwo je rozplątać”.

Jeśli twój podopieczny nie ma wspaniałej, nie zbijającej się struk­tury włosa – wielki dar natury i dla pielęgnowanego, i dla pielęgnują­cego – będziesz musiał od czasu do czasu zmierzyć się z mniejszymi lub większymi kołtunami w jego sierści.

Kolce jeżozwierza – psy i koty

Idź po rękawice. Wyciągając kolce musisz uważać, by ich ostre zadziory nie utkwiły w twojej skórze. „Grube, skórzane rękawice do­brze cię zabezpieczą”, mówi dr Jan White, dyrektor wykonawczy In­ternational Wildlife Rehabilitation Council w Suisun, Kalifornia, spe­cjalista weterynarii dzikich zwierząt w Wildlife Health Center w Szkole Medycyny Weterynaryjnej Kalifornijskiego Uniwersytetu w Davis.

Uspokój biedaka. Twój pieszczoch może wyłazić ze skóry, czując w niej tkwiące głęboko ostre kolce. Niektóre zwierzęta szaleją z bólu,
ocierają się o ściany i podłogę, robią wszystko, byle tylko się ich po­zbyć. „Przemawiaj do niego, głaszcz delikatnie, zrób wszystko, by go uspokoić, byle tylko się nie miotał i nie pogarszał sprawy”, radzi dr William G. Brewer, docent interny małych zwierząt na Wydziale Chi­rurgii Małych Zwierząt Kolegium Medycyny Weterynaryjnej Uniwer­sytetu Auburn, Alabama.

Ręce precz od nożyczek. Idea poobcinania kolców, tak żeby uszło z nich powietrze, należy do kategorii dobrych rad cioci Zosi, prze­strzega dr Susan Chadima, weterynarz z prywatną praktyką w Topsham, Maine. W rzeczywistości ucinanie kolców sprawia, że końców­ki i zadziory głębiej wbijają się w skórę. „Po takiej pomocy sytuacja może być jeszcze bardziej niebezpieczna”, przestrzega.

Mocno chwyć. Ostro lub tępo zakończonymi szczypczykami chwyć kolec jak najbliżej skóry. Uciskając lekko, ciągnij dopóki nie wyjdzie. To bardzo boli, nie dziw się, że zwierzę będzie piszczeć. Może okazać się to tak stresujące, że po wyciągnięciu pierwszego kolca z resztą problemu udasz się po profesjonalną pomoc.

Zdezynfekuj ranki. Nawet jeżozwierza można zranić, toteż matka natura wyposażyła go w naturalną ochronę – kolce powleczone są tłustą substancją, zapobiegającą infekcjom. Mimo to po wyciągnięciu kolca należy zdezynfekować każdą rankę, smarując ją na przykład betadiną. „To pozwoli uniknąć dalszych komplikacji”, zapewnia dr Lynda Bond, lekarka weterynarii z prywatną praktyką w Cape Eliza­beth w Maine, prowadząca cotygodniowy program o domowych zwierzętach w jednej ze stacji telewizyjnych w Portland.

Szukaj palcami. Co większe kolce jeżozwierza mają długość oko­ło 10 cm i trudno je przeoczyć, ale są i takie, których długość nie przekracza centymetra. Te łatwo mogą zginąć w obfitym futrze. Le­piej więc na koniec przeczesz je dokładnie palcami, żeby sprawdzić, czy aby na pewno żaden kolec się nie zawieruszył, radzi dr Dalley. „Z łatwością wyczujesz go palcami”.

Kolce jeżozwierza

Walecznemu jeżozwierzowi, zaopatrzonemu w około 30 000 kol­ców, nie spodobał się twój ulubieniec, gwałtem zakłócający jego pry­watność. I teraz twój pieszczoch wygląda zupełnie jak poduszka do igieł. I te igły trzeba powyciągać.

Ale uważaj, z jakiejś przyczyny weterynarze często podają środki znieczulające przy ich wyjmowaniu. „To może być naprawdę bole­sne”, zapewnia dr James B. Dalley, profesor weterynarii małych zwierząt na Wydziale Weterynarii Stanowego Uniwersytetu Michigan w East Lansing.

Jeśli twój pupil miał szczęście zbiec z kilkoma tylko kolcami, mo­żesz pokusić się o samodzielne ich usunięcie.