Archive for Czerwiec, 2012

Prostata – kiedy potrzebny jest lekarz

Powiększenie gruczołu krokowego nie w każdym przypadku jest bolesne. Bywa jednak, że stan taki utrzymuje się uporczywie i jest przyczyną silnego bólu, trudno­ści w poruszaniu i oddawaniu moczu. W każdym takim przypadku konieczna jest pomoc lekarza weterynarii.

Postępowanie jest bardzo proste. Przyczyną powiększenia prostaty jest testoste­ron. „Wystarczy więc usunąć źródło testosteronu, którym są jądra, a gruczoł kroko­wy się zmniejszy”, wyjaśnia dr W. Jeffery Alfriend, prywatnie praktykujący lekarz weterynarii z Los Alamitos w Kalifornii. Po kastracji objętość gruczołu może się zmniejszyć nawet o 70%.

Co więcej, u psów i kotów wykastrowanych w młodym wieku do powiększenia prostaty na ogół nigdy nie dochodzi, zapewnia dr Alfriend.

Prostata – psy i koty

Częstsze spacery. Zwierzę, którego gruczoł krokowy jest powięk­szony, może mieć trudności z oddaniem moczu na raz, toteż powinno się z nim wychodzić częściej, radzi dr David Polzin, lekarz weteryna­rii i biolog, profesor w Kolegium Medycyny Weterynaryjnej Uniwer­sytetu Minnesota w St. Paul. Nie tylko będzie się wówczas lepiej czu­ło, ale częstsze oddawanie moczu może zapobiec zakażeniom układu moczowego.

Nie forsuj. Chociaż częstsze wychodzenie jest u zwierząt z po­większoną prostatą bardzo wskazane, to nie należy z nim przesadzać. Gruczoł może być bowiem na tyle powiększony i bolesny w wyniku stanu zapalnego, że nawet chodzenie może sprawiać silny ból, dodaje dr Polzin. Jeśli tak jest, i wydaje ci się, że zwierzę cierpi, gdy się po­rusza, to ogranicz każde wyjście do kilku zaledwie kroków, potrzeb­nych na oddanie moczu, radzi dr Polzin.

Ułatw mu wypróżnianie. Niekiedy powiększony gruczoł krokowy uciska na jelito grube, powodując w rezultacie trudności w wypróż­nianiu. W takich przypadkach lekarz może zalecić podawanie łagod­nie działających środków przeczyszczających, jak sprzedawana na re­ceptę laktuloza, mówi dr Lauren Prause, lekarka w szpitalu klinicz­nym Wydziału Badań Klinicznych Kolegium Medycyny Wetery­naryjnej i Biomedycyny Stanowego Uniwersytetu Colorado w Fort Collins.

Zazwyczaj zaleca się podawanie około jednej łyżeczki do herbaty środka przeczyszczającego na dziesięć kilogramów masy ciała dwa, cztery razy dziennie. Lepiej jednak, aby lekarz weterynarii ustalił dawkowanie optymalne w konkretnym przypadku.

Złagodź bóle. Gdy powiększeniu gruczołu krokowego towarzyszy ból, należy zastosować środki przeciwbólowe. Skutecznym i bez­piecznym lekiem dla psów jest aspiryna, zwykle podaje się jedną tabletkę 325 mg na pięć kilogramów masy ciała raz lub dwa razy dziennie, radzi dr Polzin.

Trzeba pamiętać, że aspiryna może być niebezpieczna dla kotów, toteż nie wolno jej podawać bez wyraźnego zalecenia lekarza. Inne środki przeciwbólowe, jak ibuprofen i paracetamol, także mogą być niebezpieczne dla zwierząt i weterynarze stanowczo je odradzają.

Miska pełna wody. U zwierząt z powiększonym gruczołem kroko­wym mogą występować trudności z oddawaniem moczu. Wskutek te­go zalega on w drogach moczowych, co prowadzić może do zakażeń, ostrzega dr Polzin.

Trzeba więc zachęcać zwierzę, aby piło jak najwięcej wody i było zmuszone do możliwie częstego oddawania moczu. Bakterie nie mają wówczas czasu namnożyć się w drogach moczowych i doprowadzić do ich zakażenia, wyjaśnia dr Polzin.

Przestrzegaj czasu. Jeśli dojdzie do zakażenia, lekarz zaleci poda­wanie antybiotyku. Trzeba go podawać niezwłocznie po oddaniu przez zwierzę moczu. Dzięki temu lek nie zostanie szybko wydalony z moczem i jego stężenie w organizmie będzie odpowiednio duże, przypomina dr Prause.

Prostata

Psie twardziele i pewne siebie kocury nie golą się dwa razy dzien­nie ani nie wypuszczają każdego wieczora na podryw. Ale testosteron wprost w nich buzuje.

A jego duże stężenie, chociaż pobudza samcze ego, to nie najlepiej wpływa na stan gruczołu krokowego, czyli prostaty. Zadaniem tego gruczołu, występującego tylko u samców, jest produkowanie płynu, niezbędnego do transportu nasienia. Z wiekiem gruczoł krokowy (otaczający cewkę moczową) stopniowo nabrzmiewa i powiększa się – niekiedy aż tak bardzo, że uciskając cewkę moczową, utrudnia od­dawanie moczu. Utrudnione mogą być także ruchy jelit.

Czasem może też dojść do bolesnego zapalenia gruczołu krokowe­go z wtórnymi infekcjami, ostrzega dr Frank Moore, prywatnie prak­tykujący lekarz weterynarii z Westminster w Kalifornii, specjalista od leczenia małych zwierząt.

W przypadkach, gdy powiększenie prostaty powoduje bolesność, trudności w chodzeniu i oddawaniu moczu, weterynarz najpewniej zaleci leczenie farmakologiczne lub chirurgiczne. Tutaj podajemy do­mowe sposoby, które złagodzą ból i przywrócą zwierzęciu lepsze samopoczucie.

Poród – kiedy potrzebna jest pomoc

Znakomita większość porodów nie wymaga interwencji i przebiega bez kompli­kacji. Może się jednak zdarzyć, że nie poradzimy sobie bez szybkiej i fachowej po­mocy. Poniżej niepokojące sygnały.

  • Przed urodzeniem szczeniaka czy kociaka pojawia się ciemnozielony wyciek. Może to oznaczać, że łożysko, łączące płód z organizmem matki, oddzieliło się przedwcześnie.
  • Mimo silnych parć nie doszło do narodzin w ciągu godziny. W takim przypad­ku noworodek może być nieprawidłowo ułożony albo zbyt duży, aby mógł uro­dzić się bez pomocy.
  • Po upływie pół godziny od pozornie zakończonego porodu matka jest słaba, podenerwowana lub wyraźnie zaniepokojona. „W takim przypadku możliwe jest, że wcale nie został on zakończony”, ostrzega dr Victor M. Shille, emery­towany profesor Kolegium Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Floryda w Gainesville, specjalista od rozrodu.
  • Po kilku dniach lub nawet tygodniach od porodu pojawia się drżenie mięśni, wymioty lub trudności przy stawaniu na nogi. Często są to objawy niebez­piecznej tężyczki, wywołanej niedoborem wapnia, do jakiego może dojść w wyniku porodu.

Poród – abc pomocy

Choć zazwyczaj suki i kotki doskonale radzą sobie z porodem same, to zdarza się jednak, że trzeba zabawić się w położną i pospieszyć z pomocą.

Bywa, że szczeniak czy kociak jest już w połowie widoczny, ale – mimo wysiłków rodzącej – nie może wydostać się na zewnątrz. W takim przypadku trzeba pomóc narodzinom, mówi dr Victor M. Shille, emerytowany profesor Kolegium Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Floryda w Gainesville. Podczas gdy druga osoba pod­trzymuje głowę suki czy kotki, aby leżała nieruchomo, chwyć noworodka przez czy­sty ręcznik i pociągnij zdecydowanym ruchem. Jeśli nie udaje się tego dokonać szybko i bez trudności, zaprzestań ciągnięcia i natychmiast dzwoń po lekarza, ostrzega dr Shille.

Tuż po urodzeniu młodego, matka sama, zgodnie z nakazem instynktu, rozrywa worek owodniowy (jeśli jeszcze noworodek jest weń zapakowany), odgryza pępowi­nę i energicznie wylizuje małe, pobudzając jego oddech i krążenie. Jeśli nie zabrała się do tego wszystkiego w ciągu 30 sekund to i w tym przypadku nie obejdzie się bez naszej pomocy.

Żeby usunąć worek owodniowy, rozerwij go w okolicy pyszczka noworodka i stopniowo zdejmuj, ściągając go palcami. Delikatnie oczyść palcem pyszczek z pokrywającego go śluzu, a następnie energicznie wytrzyj noworodka czystym frotowym lub lnianym ręcznikiem.

Poród – psy i koty

Zaproś ją do domu. Nawet wtedy, gdy przyszła matka mieszka stale na dworze, na kilka tygodni przed zbliżającym się porodem trze­ba ją zabrać do domu, gdzie spokojnie i bezpiecznie doczeka porodu. „Przede wszystkim zapobiegnie to urodzeniu szczeniąt czy kociaków w nieodpowiednim miejscu”, zaznacza dr Vicki N. Meyers-Wallen, wykładowca na Wydziale Anatomii i szefowa Kliniki Rozrodu Ma­łych Zwierząt i Zaburzeń Płodności Kolegium Medycyny Weteryna­ryjnej Uniwersytetu Cornella w Ithaca, Nowy Jork.

Poród następuje u suki między 58 a 68 dniem od zapłodnienia, u kotki – między 60 a 68. Na to, że poród się zbliża, wskazuje wyraź­na utrata apetytu i normalnej aktywności.

Pomyśl o przytulnym miejscu. „Większość suk i kotek chce mieć na czas porodu i odchowu małych własny kącik”, twierdzi dr Smith. Można w tym celu kupić gotowy kojec albo zrobić go samemu.

„Sam jestem zdania, że na miejsce porodu świetnie nadaje się taki sam basenik, jaki ustawiamy w ogrodzie latem dla najmłodszych dzieci”, dodaje dr Smith.

Inne rozwiązanie to odpowiednie przycięcie dużego pudła z grubej tektury, w jakie pakowane są telewizory i inny sprzęt gospodarstwa domowego. Pudło ma być na tyle duże, aby położnica mogła się w nim swobodnie wyciągnąć i zostało jeszcze dość miejsca dla nowo narodzonych. Trzeba jeszcze przyciąć jeden z boków na taką wyso­kość, aby matka mogła bez trudu z niego wychodzić, ale nie tak ni­sko, żeby szczenięta czy kociaki wypełzały na zewnątrz. Usuwamy też wierzch pudła, żeby mieć nieograniczony widok i dostęp do środ­ka.

Zadbaj o wygodę. Bez względu na to, jakie pudło czy pojemnik będzie miejscem porodu, należy wyścielić jego dno grubą warstwą gazet, a na niej położyć jeszcze kilka warstw papierowych ręczników. Ochronią one noworodki przed zimnem, a przede wszystkim pochło­ną wszelką wilgoć, radzi dr Jill Chase, prywatnie praktykująca lekar­ka weterynarii z San Francisco. Tak przygotowane posłanie trzeba często zmieniać, najlepiej za każdym razem, gdy tylko zostanie zmo­czone.

Najważniejszy jest spokój. Poród to nie lada przeżycie dla zwie­rzęcia i nade wszystko potrzebuje ono wtedy spokoju. „Na pewno nie czuje się dobrze w hałasie i krzątaninie”, przestrzega dr Victor M. Shille, emerytowany profesor Kolegium Medycyny Weterynaryj­nej Uniwersytetu Floryda w Gainesville, specjalista od rozrodu zwie­rząt, wydawca Theńogenology, fachowego pisma dla lekarzy wetery­narii. „Kuchnia raczej nie jest najlepszym miejscem. Najlepiej będzie się czuła w kącie jej ulubionego pomieszczenia w domu, na przykład w sypialni”.

Nie wolno zapomnieć, aby miejsce, które przeznaczamy na poro­dówkę, było suche i dostatecznie ciepłe, a także wolne od przecią­gów. Koty – zdaniem znawców – lubią, aby było ono możliwie ciem­ne.

Przygotuj się wcześniej. Na około dwa tygodnie przed spodziewa­nym terminem porodu przyszła matka powinna się oswoić z miej­scem, w którym będzie rodzić. „Niektóre suki i kotki są tak ciekaw­skie, że same będą pchać się do pudła, które właśnie szykujesz”, mó­wi dr Chase. „Inne trzeba będzie dłużej namawiać i zachęcać”.

Jeśli na dnie pudła położysz używany już wcześniej kocyk albo wrzucisz ulubioną zabawkę, powinno to stanowić zachętę do wejścia do środka, radzi dr Chase. Czasem trzeba będzie ją tam wsadzić, przynajmniej za pierwszym razem, ale i tak najczęściej od razu wy­skoczy. Kiedy jednak przyjdzie godzina porodu, pewnie przypomni sobie o przygotowanym miejscu, dodaje dr Chase.

Nie przegap oznak. Już na 24 godziny przed porodem, choć za­zwyczaj później, suka czy kotka może kręcić się niespokojnie, drżeć lub dyszeć. Często drapie podłogę lub dywan i chodzi nerwowo, po­szukując miejsca na gniazdo. „To dla właściciela trudne do wytrzy­mania”, przyznaje dr Smith. „Ale wszystko, co może zrobić, to same­mu zachować spokój i starać się ją uspokoić, jeśli daje to jakiś sku­tek”.

Gdy zanosi się na to, że wybranym miejscem na poród jest łóżko albo wnętrze szafy, trzeba ją nakłonić, aby przeniosła się do swego pudła. Jeśli to się nie uda, to postawić trzeba pudło w pobliżu wybra­nego miejsca i próbować dalej, mówi dr Chase.

Ustąp, jeśli trzeba. Zdarza się, że mimo przygotowania wygodne­go pudła, rodząca suka czy kotka może nie chcieć z niego korzystać. W takim przypadku po prostu rozłóż parę czystych ręczników w miejscu, które sobie sama upatrzyła i patrz, co się będzie działo. „Przenoszenie jej na siłę do miejsca, które sami wybraliśmy, to naj­gorsze, co można zrobić”, przestrzega dr Shille. „Poród może się opóźnić z fatalnymi skutkami dla noworodków”.

Dopiero po skończonym porodzie można przenieść małe do przy­gotowanego pudła, a matka zapewne przeniesie się wraz z nimi.

To nie kino. „Wielu właścicieli chciałoby utrwalić to wydarzenie na zdjęciach i taśmach filmowych”, zauważa dr Smith. „Radzę się powstrzymać.

Zamęt, dziwne dźwięki i błyski flesza – wszystko to może poważ­nie zakłócić normalny przebieg porodu”, ostrzega.

Jeśli rodzącej to nie przeszkadza, można spokojnie, nie zbliżając się zbytnio, obserwować cud narodzin. Ale nie należy siedzieć jej nad głową ani nie mówić głośno. „Gdy jednak zauważysz, że nie jest z te­go zadowolona i najchętniej uciekłaby w najdalszy kąt, nie bądź na­trętny. Siądź spokojnie, ograniczając się do sprawdzania od czasu do czasu, czy nie potrzebuje pomocy”, dodaje dr Smith.

Nie narzucaj się. To, że właściciela aż korci, aby zabawić się w akuszerkę, jest całkiem zrozumiałe. Ale na ogół jest to zupełnie niepotrzebne, bo zwierzę doskonale radzi sobie samo. Co więcej, nie­wczesna interwencja może tylko spowodować komplikacje w nor­malnym przebiegu porodu, przypomina dr Smith.

Pamiętaj – to, co tobie wydaje się niezwykłe i trochę przerażające, dla suki i kotki jest zwyczajne i normalne. Może jednak wyglądać niepokojąco. Niektóre, pierwszy raz rodzące matki, a szczególnie kotki, mogą podczas porodu wydawać z siebie przeraźliwe głosy. In­ne rodzą w dziwacznej, siedzącej pozycji, a większość zjada łożyska. „Nie należy się tym wszystkim przejmować”, zapewnia dr Shille. „Jeśli wiesz, że wszystko to mieści się w kategoriach normalnych za­chowań, będziesz siedział spokojnie i tylko obserwował ten fascynu­jący proces”.

Poród

Suka czy kotka nie podjada kwaszonych ogórków, nie biega po sklepach, aby zgromadzić zapas pieluszek ani nie dzierga niebieskich lub różowych bucików… Ale w końcu widać już gołym okiem: ona JEST w ciąży! I coraz bliższy jest dzień, w którym małe pojawią się na świecie.

Zachowaj spokój. Na pewno nie zaszkodzi wybrać się do lekarza na początku ciąży, ale później obejdzie się bez zapisywania do szkoły rodzenia. „Zwierzęta radziły sobie z tym bez ludzkiej pomocy przez tysiące lat, toteż zazwyczaj poród nie wymaga interwencji z naszej strony”, mówi Craig Allan Smith, doktor nauk przyrodniczych i me­dycyny weterynaryjnej z Schaumburg, Illinois, jeden z redaktorów Journal of the American Veterinary Medical Association.

Na wszelki wypadek podajemy, co zrobić, aby wszystko przebie­gło bez problemów.

Poparzenia słoneczne – kiedy potrzebny jest lekarz

Na ogół oparzenie słoneczne nie kończy się niczym więcej, jak nieznacznego stopnia podrażnieniem. Rzadko dochodzi do skutków tak poważnych, jak silne uszkodzenie skóry, sączenie i wtórne zakażenie. „Jeśli po długim wystawieniu na działanie słońca skóra jest bardzo bolesna, zaogniona i popękana, to pomoc lekar­ska jest niezbędna”, mówi dr Lowell Ackerman, dermatolog, weterynarz z prywatną praktyką w Scottsdale, Arizona, autor Skin and Haircoat Problems in Dogs.

Skutki poparzenia słonecznego nie ograniczają się jednak do chwilowego po­drażnienia skóry, a długotrwałe wystawienie na słońce może doprowadzić do roz­woju raka skóry. Szczególnie narażone są zwierzęta o białym umaszczeniu; na przykład u białych kotów często zdarza się rak płaskonabłonkowy, który rozwija się na końcach uszu. Toteż wszystkie poważniejsze oparzenia słoneczne i powstałe w ich wyniku zmiany skórne powinien zobaczyć lekarz weterynarii.

Poparzenia słoneczne – psy i koty

Kojąca mgiełka. Szybką ulgę poparzonej przez słońce skórze przyniesie spryskiwanie jej mniej więcej co pół godziny chłodną mgiełką wodną, wytwarzaną przez spryskiwacz do kwiatów, radzi dr Ackerman.

Większość psów nie ma nic przeciwko takiemu chłodzącemu za­biegowi. Koty natomiast zdecydowanie nie lubią, gdy pryskać im w nos zimną wodą, toteż zazwyczaj mocno protestują. Jeśli chcesz spryskać kota, zasłoń mu nos wolną dłonią, a może podda się zabie­gowi.

Przyłóż kompres. Równie dobrze złagodzi ból spieczonej skóry przyłożenie na nią zimnego kompresu, zapewnia dr Smith. Radzi ona, żeby zanurzyć czystą ściereczkę lub niewielki ręcznik w zimnej wo­dzie, wyżąć i przyłożyć na poparzone miejsce. Przytrzymać kompres przez kilka minut (jeśli na głowie, to tak, aby nie utrudniać oddycha­nia), a gdy się już zagrzeje, zmoczyć ścierkę ponownie i przyłożyć jeszcze raz.

Łagodząca kąpiel. Dużą ulgę przy słonecznym poparzeniu skóry przynosi kąpiel w chłodnej wodzie, do której domieszamy trochę mą­ki owsianej, aby powstał lekki roztwór koloidalny, radzi dr Steven A. Melman, lekarz weterynarii prowadzący praktykę w Palm Springs w Kalifornii i Potomac w Maryland, autor Skin Diseases of Dogs and Cats.

Sposób zielarki. Bardzo szybkie i skuteczne działanie łagodzące ma wyciąg z oczaru wirginijskiego, dodaje dr Ackerman. Wystarczy zmoczyć w nim zwitek waty i przykładać w poparzonym miejscu trzy, cztery razy dziennie.

Znieczul bolące miejsce. Różnego rodzaju maści, zawierające miejscowo działające środki znieczulające, można kupić bez recepty. Błyskawicznie znoszą one ból, będący skutkiem oparzenia słoneczne­go, mówi dr Ken Lawrence, prywatnie praktykujący lekarz weteryna­rii z Sherman w Teksasie.

Maści te są całkowicie bezpieczne dla psów, ale nigdy nie należy stosować ich u kotów bez wcześniejszego upewnienia się, że im to nie zaszkodzi. Koty, wylizując często swoje futerko, połykają przy tym spore ilości maści. Zanim posmarujesz kota maścią, zapytaj swe­go lekarza, czy możesz to zrobić.

Zapewniaj nawilżenie. Poparzona słońcem skóra jest mocno prze­suszona. „Powinno się ją wszelkimi sposobami nawilżać”, przypomi­na dr Ackerman. „Najlepsze są te preparaty, które zawierają olejek jojoba albo olej kokosowy – dobrze nawilżają skórę”. Wybrany krem rozsmarowywać cienką warstwą dwa lub trzy razy dziennie.

Pożytki z aloesu. Każdy krem nawilżający nada się na poparzoną słońcem skórę, jeśli jednak na parapecie twego okna stoi doniczka z aloesem, nie musisz się fatygować do drogerii. „Aloes czyni cuda”, zapewnia dr Smith. Aby uzyskać kojący żel, odłam kawałek liścia aloesu i zgnieć mocno w palcach. Na bazie aloesu sporządza się też liczne kremy i płyny dostępne w aptekach.

Zabezpiecz przed wyjściem. Jeśli twój pies czy kot musi spędzać wiele czasu na słońcu, dobrze jest zabezpieczyć najbardziej wrażliwe miejsca kremami ochronnymi. „Używaj kremów przynajmniej o SPF 15 albo nawet wyższym. Im większa jest podana wartość SPF, tym lepsza ochrona przed promieniami słonecznymi”, wyjaśnia dr Acker­man.

Aby krem ochronny utrzymał się na zwierzęciu dłużej, najlepiej nałożyć go na skórę tuż przed karmieniem. Jest wówczas nadzieja, że zajęte jedzeniem, zapomni o kremie i nie zliże go od razu, radzi dr Smith.

Większość kremów ochronnych, stosowanych przez ludzi, nadaje się dla zwierząt, z wyjątkiem tych, które zawierają PABA lub tlenek cynku. Są to substancje szkodliwe dla zwierząt, jeśli dostaną się do żołądka, a trzeba się liczyć z tym, że spora ilość kremu zostanie zli­zana, dodaje dr Smith.

Gustowna czapeczka. „Różnego rodzaju czapeczki, jakich wiele w sklepach z artykułami dla zwierząt, mogą się bardzo przydać w słoneczne dni”, mówi dr Ackerman. Takie nakrycie głowy powin­no zasłaniać uszy i mieć daszek ocieniający wrażliwy grzbiet nosa. Można też dostać kagańce zabezpieczające grzbiet nosa.

I T-shirt. Dla psów, które lubią godzinami wygrzewać się w słoń­cu brzuchem do góry, a także dla tych o szczególnie delikatnej sier­ści, nie dającej dostatecznej ochrony przed promieniami, niezastąpio­na będzie koszulka typu T-shirt. „Chodzenie w takiej koszulce z pew­nością uchroni zwierzaka przed poparzeniem słonecznym”, zapewnia dr Ackerman.

Dla kota i małego psa odpowiedni będzie rozmiar niemowlęcy. Na duże psy pasować będzie dorosły rozmiar mały i średni. Koszulkę na­kładamy tak, aby głowa wychodziła przez otwór na szyję, a kończyny przednie – przez rękawy.

Opuść story. Jeśli zwierzak także i w mieszkaniu wybiera miejsca nasłonecznione, pomyśl o założeniu zasłon lub żaluzji. Szczególnie wskazane są one przy posiadaniu kota, który godzinami może się wy­grzewać na nasłonecznionym parapecie. Jeśli tak jest, w słoneczne dni opuszczaj choć częściowo żaluzje, radzi dr Smith.

Uważaj na porę dnia. „Najprościej uniknąć poparzenia słoneczne­go, nie wypuszczając zwierząt na dwór między dziewiątą rano a trze­cią po południu”, dodaje dr Melman.

Zapewnij cień. Jeśli zwierzę trzymane jest na odkrytym wybiegu, musi on być zacieniony. Niekiedy trzeba wręcz ogrodzić niewielki kawałek wybiegu tam, gdzie cień utrzymuje się stale, kończy dr Smith.

Poparzenia słoneczne

Ach, te piękne, słoneczne dni! Któż ich nie lubi… Także psy i koty uwielbiają spacery w piękne dni, zabawy, polowanie na słoneczne plamy lub po prostu leniwe wygrzewanie się w słońcu.

Ale, jak zwykle, co za dużo, to niezdrowo. Przy długim przebywa­niu w pełnym słońcu nietrudno o oparzenia słoneczne. Najbardziej narażone są na nie uszy, grzbiet nosa, a nawet spodnie części ciała, które pokryte są najkrótszym włosem albo wręcz całkiem gołe.

Skutek poparzenia to – w najlepszym przypadku – zaczerwieniona i bolesna skóra. „Ale znacznie poważniejszym zagrożeniem jest to, że takie poparzenie, i w ogóle długotrwałe wystawienie na ostre słońce, może skończyć się rakiem skóry, co zdarza się i u psów, i u kotów”, ostrzega dr Lowell Ackerman, dermatolog, weterynarz z prywatną praktyką w Scottsdale, Arizona, autor Skin and Haircoat Problems in Dogs.

Szczególnie wrażliwe na działanie promieni słonecznych są psy i koty białej maści, o delikatnej sierści lub obfitej skórze, dodaje dr Carin Smith, konsultantka weterynaryjna z prywatną praktyką w Leavenworth, Waszyngton, autorka 101 Training Tips for Your Cat.

Ryzyko poparzeń słonecznych i raka skóry jest także większe u tych zwierząt, które na stałe zamieszkują w rejonach górskich, na znacznych wysokościach.